W najnowszej Passie ukazał się artykuł.Totalizator ma na
usługach komentatora i typera urzędowego "Programu Gonitw" - przeczytajcie
jak zareagował na istnienie bloga Ratujmy Wyścigi Konne na Służewcu. Twierdzi,
że sam najlepiej wie, co zrobić z Wyścigami. Mamy inne zdanie na ten temat
Nie będę odpowiadała atakiem na atak personalny na mnie.
Odpowiedzi na pytania i wątpliwości pana redaktora dotyczące,
dlaczego i przeciw czemu chcę bronić Wyścigów znajdują się w dokumentach i
artykułach, które od kilku miesięcy zamieszczam na blogu i na facebooku. Są też
(te odpowiedzi) w artykule pana redaktora opublikowanym w 2011 r. pod
znamiennym tytułem „ I koni, i ludzi żal
– Wyścigi konne systematycznie rugowane z hipodromu na Służewcu”. Może autor zapomniał,
że jeszcze niedawno miał poglądy takie, jakie teraz mocno krytykuje?
Naprawdę gorąco zachęcam do przeczytania tego dość długiego
tekstu, bo to jest świetne podsumowanie kilku lat obecności Totalizatora na
Służewcu (aktualne do dziś)
Każdy ma prawo do swojego zdania, jedni popierają pomysł
Totalizatora Sportowego, inni nie. Ja należę do tych ostatnich i robię to, co ja
i wiele osób uważamy za słuszne i konieczne, żeby plany inwestycyjne TS, w
takim kształcie jak wpisane do planu zagospodarowania, nie zostały
zrealizowane. A czemu dopiero teraz? Bo dopiero nie tak dawno zorientowałam
się, że osoby (posłowie, radni, dziennikarze, urzędnicy itd.), które od lat
twierdzą, że są wielbicielami i miłośnikami Wyścigów nie robią prawie nic, żeby
nie zostały zniszczone. Ktoś musi - żeby za kilka lat Wyścigi Konne na Służewcu
nie były tylko smutnym wspomnieniem.
I jeszcze jedno. Nie jestem meteorem. Działam od kilku lat w
różnych sprawach, ale może dotychczas nie nadepnęłam nikomu na odcisk tak
dotkliwie, jak teraz, więc moje działanie umknęło uwadze?
W sumie to chyba przeciwnicy zabudowy i komercjalizacji
znacznej części terenu Wyścigów powinni się cieszyć, bo jak widać z załączonej poniżej
definicji, zwolennikom planów Totalizatora zaczyna brakować merytorycznych
argumentów za?
„Argumentum ad personam ( argument skierowany do osoby) –
pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca
właściwy spór i zaczyna opisywać faktyczne lub rzekome cechy swego przeciwnika.
W ten sposób unika stwierdzenia, że jego racjonalne argumenty zostały
wyczerpane, a jednocześnie sugeruje audytorium,
że poglądy oponenta są fałszywe. Dodatkowo, obrażanie oponenta ma na celu
wyprowadzenie go z równowagi, tak by utrudnić mu adekwatne reagowanie na przedstawiane
postulaty.
Artur Schopenhauer w swoim dziele „Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów”
wymienia Argumentum ad personam jako ostatni sposób nieuczciwej argumentacji
stosowany, gdy wszystkie inne sposoby zawodzą i nie ma szans na wygranie sporu
argumentacją merytoryczną.”
Brawo, jestem z Panią!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Słowa poparcia nas cieszą i mobilizują
OdpowiedzUsuń