piątek, 9 października 2015

Czemu zaangażowaliśmy się w sprawę odwołania prezes PKWK



Docierają do nas zdziwienia, czemu „Ratujmy Wyścigi Konne na Służewcu” zaangażowało się w sprawę odwołania prezes PKWK Agnieszki Marczak. W końcu to nie jest pierwsza próba odwołania prezesa. 

„Ratujmy Wyścigi” powstało, aby interesować się, walczyć, nagłaśniać i angażować się we wszystko, co według nas, ma związek z planami Totalizatora Sportowego (TS) – wprowadzenia na teren Zespołu Torów Wyścigów Konnych na Służewcu (ZTWK) deweloperów i doprowadzenia do zbywalności terenu ZTWK, czyli jego sprzedaży lub dzierżawy wieczystej.  
To prawda, że z zasady nie angażujemy się w wewnętrzne sprawy Polskiego Klubu Wyścigów Konnych (PKWK), środowiskowe  problemy i konflikty, a tym bardziej w rozgrywki personalne. Jednak tym razem ta, teoretycznie, sprawa polityki personalnej  ma drugie, trzecie i pewnie dziesiąte dno. 

Jak to ładnie ujął na forum Unoaprile – (...)Jakby nie patrzeć mamy tu do czynienia z rzeczą wprost niesłychaną (nie do pomyślenia w każdym innym, cywilizowanym kraju), gdy to grupa szubrawców z TS dokonuje w istocie jawnego zamachu na legalnie wybraną Prezes PKWK (docelowo także na Krainę Konia Wyścigowego) - a to tylko z takiej przyczyny, iż ośmieliła się ona stanąć na drodze tychże szemranych panów w ich bezceremonialnym pochodzie mającym na celu zawłaszczenie i rozgrabienie majątku Zespołu Torów na Służewcu (co trzeba sobie powiedzieć wprost)... Tak i tylko tak wygląda nadrzędna prawda o tym, co ma ostatnio miejsce w tym jakże urokliwym zakątku stolicy oraz co jest tego wszystkiego - tego całego zła - najważniejszą przyczyną. Wszystko inne to tylko zawracanie głowy ("kijem Wisły'); gadżety, substytuty i ballady (nie romanse).(...)

Oceniając kolejne decyzje, pisma i ogłoszenia przeciwników obecnej Prezes widzimy, że jest to, krok po kroku, próba doprowadzenia do powołania prezesa powolnego nakazom „pewnych osób”, który ma zdążyć przed wyborami „klepnąć” kilka decyzji niezbędnych do realizacji w późniejszym czasie planów inwestycyjno – deweloperskich. Bo może przewidują, że po wyborach nie będzie w ministerstwach zaprzyjaźnionych ministrów i podsekretarzy?

Mamy świadomość, że gra idzie o wysoką stawkę. Ochrona i utrzymanie niepodzielności ZTWK i niezbywalnego prawa własności kontra oooolbrzymie pieniądze za położenie łapy na tym terenie i deweloperkę.

Mamy też świadomość, że po przeciwnej stronie są ludzie świetnie „ustosunkowani” na szczytach władzy i gdzie nam szaraczkom do nich. Widać to chociażby teraz, kiedy od PONAD 2 tygodni czekamy na pilne!!!! spotkanie w ministerstwach rolnictwa i skarbu. Okazuje się, że osoby decyzyjne są stale w rozjazdach, a nikt inny nie może podjąć decyzji o spotkaniu (po co więc setki pracowników w tych ministerstwach?).
W tym czasie przedstawiciele „opcji  deweloperskiej” są bez problemu przyjmowani. 

Zastanawiające jest, czemu ministrowie boją się spotkania z nami? Odpowiedź wydaje się jasna - bo wówczas nie będzie już można udawać, że się nie wie co się dzieje wokół Wyścigów na Służewcu. I trzeba będzie albo zareagować, albo potwierdzić, że się jest po stronie chcących rozparcelować ten teren.

I tyle – walczymy dalej. 

Forza Służewiec ;-)









2 komentarze:

  1. czyli Ministerstwo Rolnictwa ma czas, zeby spotkac sie kilkakrotnie z panem Chalimoniukiem, ale nie ma czasu, aby spotkac sie z Wami? no to jest bardzo ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  2. tak to właśnie wygląda. W Ministerstwie Skarbu też pan minister i inni państwo urzędnicy od dwóch tygodni myślą nad spotkaniem z nami. Na razie żadnych efektów tego myślenia nie ma

    OdpowiedzUsuń