Docierają do nas zdziwienia, czemu „Ratujmy Wyścigi Konne na
Służewcu” zaangażowało się w sprawę odwołania prezes PKWK Agnieszki Marczak. W
końcu to nie jest pierwsza próba odwołania prezesa.
„Ratujmy
Wyścigi” powstało, aby interesować się, walczyć, nagłaśniać i angażować się we wszystko,
co według nas, ma związek z planami Totalizatora Sportowego (TS) – wprowadzenia na teren Zespołu Torów Wyścigów Konnych na Służewcu (ZTWK) deweloperów i doprowadzenia
do zbywalności terenu ZTWK, czyli jego sprzedaży lub dzierżawy wieczystej.
To prawda, że z zasady nie angażujemy się w wewnętrzne sprawy Polskiego Klubu Wyścigów Konnych (PKWK),
środowiskowe problemy i konflikty, a tym
bardziej w rozgrywki personalne. Jednak tym razem ta, teoretycznie, sprawa
polityki personalnej ma drugie, trzecie i pewnie dziesiąte dno.
Jak
to ładnie ujął na forum Unoaprile – (...)Jakby nie patrzeć mamy tu do czynienia z
rzeczą wprost niesłychaną (nie do pomyślenia w każdym innym, cywilizowanym
kraju), gdy to grupa szubrawców z TS dokonuje w istocie jawnego zamachu na
legalnie wybraną Prezes PKWK (docelowo także na Krainę Konia Wyścigowego) - a
to tylko z takiej przyczyny, iż ośmieliła
się ona stanąć na drodze tychże szemranych panów w ich bezceremonialnym
pochodzie mającym na celu zawłaszczenie i rozgrabienie majątku Zespołu Torów na
Służewcu (co trzeba sobie powiedzieć wprost)... Tak i tylko tak wygląda
nadrzędna prawda o tym, co ma ostatnio miejsce w tym jakże urokliwym zakątku
stolicy oraz co jest tego wszystkiego - tego całego zła - najważniejszą
przyczyną. Wszystko inne to tylko zawracanie głowy ("kijem Wisły');
gadżety, substytuty i ballady (nie romanse).(...)
Oceniając kolejne decyzje, pisma i ogłoszenia przeciwników obecnej Prezes widzimy, że jest to, krok po kroku, próba doprowadzenia do powołania
prezesa powolnego nakazom „pewnych osób”, który ma zdążyć przed wyborami „klepnąć”
kilka decyzji niezbędnych do realizacji w późniejszym czasie planów
inwestycyjno – deweloperskich. Bo może przewidują, że po wyborach nie będzie
w ministerstwach zaprzyjaźnionych ministrów i podsekretarzy?
Mamy
świadomość, że gra idzie o wysoką stawkę. Ochrona i utrzymanie niepodzielności
ZTWK i niezbywalnego prawa własności kontra oooolbrzymie pieniądze za położenie
łapy na tym terenie i deweloperkę.
Mamy
też świadomość, że po przeciwnej stronie są ludzie świetnie „ustosunkowani” na
szczytach władzy i gdzie nam szaraczkom do nich. Widać to chociażby teraz,
kiedy od PONAD 2 tygodni czekamy na pilne!!!! spotkanie w ministerstwach
rolnictwa i skarbu. Okazuje się, że osoby decyzyjne są stale w rozjazdach, a
nikt inny nie może podjąć decyzji o spotkaniu (po co więc setki pracowników
w tych ministerstwach?).
W tym
czasie przedstawiciele „opcji
deweloperskiej” są bez problemu przyjmowani.
Zastanawiające jest, czemu
ministrowie boją się spotkania z nami? Odpowiedź wydaje się jasna - bo wówczas
nie będzie już można udawać, że się nie wie co się dzieje wokół Wyścigów na
Służewcu. I trzeba będzie albo zareagować, albo potwierdzić, że się jest po
stronie chcących rozparcelować ten teren.
I
tyle – walczymy dalej.
Forza
Służewiec ;-)
czyli Ministerstwo Rolnictwa ma czas, zeby spotkac sie kilkakrotnie z panem Chalimoniukiem, ale nie ma czasu, aby spotkac sie z Wami? no to jest bardzo ciekawe
OdpowiedzUsuńtak to właśnie wygląda. W Ministerstwie Skarbu też pan minister i inni państwo urzędnicy od dwóch tygodni myślą nad spotkaniem z nami. Na razie żadnych efektów tego myślenia nie ma
OdpowiedzUsuń