Od początku
zapowiadało się gorąco i chyba tak było, sądząc z artykułu pana Marka Szewczyka
(wrzucimy link później). Choć ta gorączka niekoniecznie oznaczała merytoryczną
dyskusję na temat.
Nas interesowały
dwa pierwsze punkty programu:
1. Wyścigi
konne w perspektywie wieloletniej – plany i zamierzenia Totalizatora Sportowego
– Grzegorz Sołtysiński, Członek Zarządu Totalizatora Sportowego
2.Tor Wyścigów
Konnych Warszawa – Służewiec – informacja o inwestycjach. – Wojciech Bartoszek,
Dyrektor Biura Inwestycji i Rozwoju Toru Wyścigów Konnych Służewiec
Streścimy krótko,
bo mało było rzeczy nowych i ciekawych
Ad 1.Prezentacja pana Sołtysińskiego
Prelegent omówił otoczenie
biznesowe, prawne, gospodarcze i społeczne, które oczywiście są złe. Ustawa hazardowa, ustawa o
ochronie zabytków i inne przepisy dotyczące wyścigów powodują, że Totalizator nie
może rozwinąć skrzydeł w wyścigowym biznesie i to nie jego wina.
W związku z tym Totalizator
będzie dążył do:
- zmian
legislacyjnych
- zmian w ustawie
o wyścigach konnych
- zmian w ustawie
o grach hazardowych (jak to powiedział prelegent „w przyszłym rozdaniu
politycznym może będziemy mieli szanse”)
- zmiany
statusu PKWK (to mówi nie członek PKWK, ale Totalizatora!!!). Teraz Klub jest
osobą prawną Skarbu Państwa, nie może wchodzić w spółki ani prowadzić
działalności gospodarczej. Po zmianie statusu Klub prowadziłoby zakłady i wtedy
pieniądze szłyby na wyścigi (to stwierdzenie warte zapamiętania!!)
- jasnego podziału!!
ról pomiędzy PKWK (koordynator gonitw) i TS (mecenas).
Dalej pan
Sołtysiński wyjaśnił, od jakich instytucji uzależniony jest TS w swoich
działaniach, a od jakich powinien być, żeby wyścigi rozkwitły.
Uzależniony jest od:
- ministerstwa rolnictwa - które jak wiadomo nie jest przychylne wyścigom, a pozyskiwanie od niego pieniędzy na hodowlę i wyścigi jest niemożliwe
- ministerstwa skarbu - które pozwala!! wykonywać remonty, ale niechętnie. A można by więcej, bo Totalizator ma zapas gotówki
- ministerstwa finansów - dla którego wyścigi są sprawą marginalną i się tym nie zajmują
- i oczywiście własna rada nadzorcza.
Według prelegenta, gdyby wyścigi podlegały pod ministerstwo sportu wówczas mogłyby korzystać garściami z pieniędzy przeznaczanych przez Totalizator na sport i wtedy by opływały w dostatek. Pan Sołtysiński nie wyjaśnił, czemu teraz wyścigi korzystać nie mogą.
Dodatkowo kłody pod nogi rzuca konserwator zabytków – i tu przedstawiciel władz TS zdawał się być zaskoczony, że konserwator ma coś do powiedzenia w sprawie inwestycji na terenie wpisanym do Rejestru Zabytków.
Uzależniony jest od:
- ministerstwa rolnictwa - które jak wiadomo nie jest przychylne wyścigom, a pozyskiwanie od niego pieniędzy na hodowlę i wyścigi jest niemożliwe
- ministerstwa skarbu - które pozwala!! wykonywać remonty, ale niechętnie. A można by więcej, bo Totalizator ma zapas gotówki
- ministerstwa finansów - dla którego wyścigi są sprawą marginalną i się tym nie zajmują
- i oczywiście własna rada nadzorcza.
Według prelegenta, gdyby wyścigi podlegały pod ministerstwo sportu wówczas mogłyby korzystać garściami z pieniędzy przeznaczanych przez Totalizator na sport i wtedy by opływały w dostatek. Pan Sołtysiński nie wyjaśnił, czemu teraz wyścigi korzystać nie mogą.
Dodatkowo kłody pod nogi rzuca konserwator zabytków – i tu przedstawiciel władz TS zdawał się być zaskoczony, że konserwator ma coś do powiedzenia w sprawie inwestycji na terenie wpisanym do Rejestru Zabytków.
.
Ciekawym
fragmentem prezentacji była informacja o tym, że w dziedzinie promocji Totalizator robi sporo, a
jednak okazuje się, że ludzie przychodzą na Wyścigi, ale nie grają – to faktycznie niezwykłe, skoro jedyne co jest
reklamowane i promowane to tzw. eventy, a nie gonitwy.
Jeśli chodzi o
interesariuszy biznesowych – imprezy będą organizowane, aby ściągać biznes, a
ten będzie sponsorował wyścigi. I tu podkreślenia wymaga stwierdzenie „musimy kierować się na ludzi bogatych”!!!.
Laikowi mogłoby się wydawać, że ważne jest ściąganie graczy na wyścigi, a
okazuje się, że chodzi o ściąganie VIP-ów.
Ogólnie można
powiedzieć tak – złej baletnicy i rąbek u spódnicy, a Totalizatorowi w doprowadzeniu
do popularyzacji i rozwoju wyścigów przeszkadza wszystko. I jak tak człowiek
posłuchał, jaki TS jest niemogący, to rodzi się podejrzenie, że niewłaściwe
osoby zajmują się sprawą Wyścigów na Służewcu i zrobieniem z wyścigów
dochodowego biznesu. No chyba, że TO SĄ właściwe osoby, bo nie chodzi o rozwój.
Pan Sołtysiński
wszelkie planowane zmiany legislacyjne tłumaczył dobrem Wyścigów i bez znajomości
wielu dokumentów można by w to uwierzyć. Jednak prawda jest taka, że zmiany te
są potrzebne do przeprowadzenie planu TS – o czym pisaliśmy wielokrotnie –
doprowadzenia do zbywalności terenu, czyli mówiąc prosto - do umożliwienia
sprzedaży terenu Zespołu Torów Wyścigów Konnych na Służewcu lub dzierżawy
wieczystej. Ale o tych rzeczywistych zamierzeniach i planach przedstawiciel władz Totalizatora nie wspomniał.
c.d.n.
Dzięki za relację. A czy pamiętasz które instytucje wymienił pan Sołtysiński jako te od których uzależniony jest TS w swoich działaniach, a które wymienił jako te od których powinien być, żeby wyścigi rozkwitły? pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńdopisałam w poście
OdpowiedzUsuń